Moja idylla - miejsce bez zadnych okrzykow typu : " Mama wstawac! " - za kazdym razem gdy choc na sekunde usiade troche wygodniej na kanapie ( nie wspominajac juz o polozeniu sie).
Miejsce bez ciaglego sprzatania klockow i kredek, ktore i tak za sekunde wyladuja na podlodze albo za kanapa! Bez ciaglego tlumaczenia : po co? na co? komu? czemu? a dlaczego tak, a nie inaczej? Taaak...bo po co isc do taty i zapytac, lepiej isc do mamy - ona przeciez wie lepiej ;) Bez ciaglego : " zostaw! poloz! nie dotykaj!, nie zabieraj mu tego! uwazaj na niego".
Gdzie moglabym wreszcie odlozyc tarcze " szeryfa" albo raczej " negocjatora" i nareszcie pozwolic komus innemu zaprzyjaznic sie z ta jedna z wielu moich " supermocy ";)
zrodlo: 2
zrodlo: 3
A tym czasem " latam " doslownie i w przenosni miedzy jednym a drugim babelkiem, a czasem i trzecim - mowie tu o moim mezu, ktory tak jak kazdy facet ma w zwyczaju zachowac sie czasem jak duze, dobrze wyrosniete dziecko ;) i tak biegam jak w ciaglym kolowrocie przybierajac oblicza: matki, zony, szefa kuchni, sprzataczki, pielegniarki, negocjatorki, pocieszycielki, stylistki ( pozniej dojdzie jeszcze pewnie oblicze taksowkarza) - mozna by rzec Perfekcyjna ( przez duze P ) Pani Domu.
zrodlo: 4
I nagle zauwazam, ze w tym natloku obowiazkow zwiazanych z macierzynstwem i rodzicielstwem (calkiem nieswiadomie ) odstawilam gdzies na dalszy plan SWOJE idealy, pasje i wartosci, ktorymi od zawsze sie kierowalam i do ktorych dazylam. Wtedy powiedzialam sobie: dosc! czas na zmiany, czas nauczyc sie asertywnosci i od czasu do czasu miec podejscie czysto-egoistyczne;) i wreszcie zaczac dzialac i zrobic wkoncu cos tylko i wylacznie dla siebie! :) Miedzy innymi dlatego, postanowilam, ze sprobuje swoich sil w blogowaniu i stworze taki swoj wlasny, maly kacik, do ktorego bede mogla wracac za kazdym razem gdy bede chciala dac upust swojej kreatywnosci - a tego mi nie brakuje ;)
Oprocz tego, zaczelam tez regularnie cwiczyc i zdrowo sie odzywiac. O efeketach wizualnych wtedy nie myslalam, no moze troszeczke, bo chcialam wkoncu powrocic do formy sprzed ciazy #2. A jak wiadomo, w miare jedzenia apetyt rosnie ;) i tak bylo tez i w moim przypadku. Zaczelam zauwazac w sobie pozytywne zmiany na lepsze ;) Zmiany te byly nie tylko na zewnatrz ( na nowo polubilam siebie ;) moj maz tez nie przeszedl obok tego obojetnie ;) i tez odpowiednio docenil ;) ), ale przede wszystkim wewnatrznie, bo wzroslo poczucie mojej wlasnej wartosci a oprocz tego czuje sie zdrowsza, silniejsza i pelna energii.
I teraz pomimo, ze czasami po calym dniu uganiania sie za dziecmi padam na twarz i najchetniej zaleglabym w lozku z nogami zarzuconymi gdzies wysoko - najlepiej na lampe ;) - to znajduje te 30 - 45 minut w ciagu dnia na ta chwile dla siebie - czyli trening!
Trening, ktory naprawde dodaje mi skrzydel i kompletnie resetuje moj umysl - i wcale nie potrzeba mi Redbulla ;) - bo mam po nim tyle sily i energii, ze moglabym przestawiac gory! No i oczywiscie to uczucie satysfakcji i endorfinowy MEGA zaciesz! To jest wlasnie to! Uwielbiam ten stan i dlatego mimo wszelkich przeciwnosci losu nie daje za wygrana!
W koncu jak to mawia Ewa Chodakowska:
" Nic sie samo nie wydarzy!" ;)
I pamietaj, ze:
A wiec, nie czekaj juz dluzej! wstawaj! Rusz sie i zacznij dzialac! zrob cos wreszcie tylko i wylacznie dla SIEBIE!" nie musisz byc swietny/a aby zaczac, ale musisz zaczac aby stac sie swietnym"
Powiedz sobie : " Dzis - zapracuje na lepsza wersje siebie! " - A napewno tego nie pozalujesz - jedynie poklepiesz sie po ramieniu i podziekujesz sobie za to, ze wreszcie zmobilizowalas sie do dzialania:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz